Szczepan |
Kapral |
|
|
Dołączył: 28 Wrz 2007 |
Posty: 14 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Trzcianka |
|
|
|
|
|
|
Ostatnio nabyłem książke pt: "Ludowe lotnictwo Polskie 1943-1945" i znalazłem wspomnienia ówczesnego kpr. Bolesława Chmurzyńskiego, absolwenta Szkoły Lotniczej w Greczówce, który rozpoczynał swoją służbę w 6 plmsz.
„ W pierwszych dniach pażdziernika 1944 roku powiadomiono, że przyjadą do szkoły oficerowie polscy (piloci) celem zabrania nas, po zdanych egzaminach, do polskich pułków szturmowych. Jedna grupa przygotowywała się do wyjazdu do Polski, gdzie trafiła do Zadybia Starego (3 pułk lotnictwa szturmowego), a pozostałe trzy grupy (...) przygotowywały się do wyjazdu do Charkowa (...).
Do Charkowa przyjechaliśmy pod koniec pażdziernika, stąd zostaliśmy skierowani do Wołczańska (...).
W sztabie Dywizji w Wołczańsku grupy nasze rozdzielili do jednostek. W ten sposób skierowany zostałem do Białego Kołodca, gdzie rozlokowany był 6 pułk lotnictwa szturmowego (...).
Po przybyciu do jednostki jeszcze tego samego dnia zostaliśmy przydzieleni do załóg. Z wyjątkiem dowódców eskadr i kluczy wszyscy piloci byli młodymi lotnikami. Jeśli chodzi o ich nalot, to był bardzo mały, przeszli oni tylko jednoroczny kurs pilotażu. Dowódcy zaś eskadr i kluczy byli pilotami frontowymi i brali udział w lotach bojowych. Np. porucznik Fursow 120 razy latał na zadanie bojowe.
Struktura organizacyjna pułku przedstawiała się następująco, trzy eskadry, w każdej dwa klucze po 4 samoloty. Ogółem w pułku było 33 samoloty, z tego 27 samolotów bojowych Ił-2, 3 samoloty szkolno-treningowe UIł-2 oraz 3 samoloty Po-2.
W Białym Kołodcu byliśmy do stycznia 1945 roku. W pułku bojowym szkolenie odbywało się inaczej niż w szkole. Przede wszystkim więcej uwagi poświęcano na szkolenie praktyczne niż na teorię...
W czasie trzymiesięcznego szkolenia mieliśmy bardzo dużo lotów ćwiczebnych. Program lotów obejmował: loty po kręgu na krótkich trasach parami i kluczami, na krętych trasach parami i kluczami z lądowaniem na innych lotniskach, loty na dłuższych trasach eskadrami i pułkiem wraz z lądowaniem na lotnisku zapasowym, ponadto loty na bombardowanie i strzelanie. Szkolenie naziemne obejmowało: znajomość samolotów własnych, sojuszniczych ( USA i angielskich) i nieprzyjacielskich, topografię, strzelanie, musztrę, zajęcia polityczne, wychowanie fizyczne i spadochroniarstwo.
W czasie gdy przechodziliśmy szkolenie praktyczne, w rejonie Charkowa zapanowała ostra zima. W wielu wypadkach loty odbywaliśmy w maskach ochronnych. Pomimo posiadania ciepłej odzieży (swetry, kombinezony futrzane itd.) odczuwaliśmy skutki ostrych i mrożnych wiatrów. Lotnisko w Białym Kołodcu nie posiadało bowiem hangarów, znajdowało się tam zaledwie kilka ziemianek i schronów przeciwlotniczych. Najgorzej było, gdy spadły śniegi i nocne zawieje całkowicie przykryły nasze samoloty. Wtedy przed każdym lotem trzeba było najpierw usunąć zwały śniegu, oczyścić stoiska i samoloty, co nie było, ani proste, ani łatwe. Sytuacje takie zdarzały się niestety często.
Mimo ciężkich warunków szkoleniowych czas nam biegł dość szybko. Wyżywienie mieliśmy dobre. W pułku zorganizowaliśmy zespół artystyczny. Nawiązaliśmy kontakty z ludnością Białego Kołodca oraz rodzinami polskimi, których było bardzo dużo w tej miejscowości (...).
Jak już wspomniałęm wspomnienie kpr. Chmurzyńskiego znajduje sie w książce "Ludowe Lotnictwo Polskie 1943-1945" wyd MON z 1966 roku, na stronach 125-127. |
|